Monday, January 29, 2007

Dzień dwudziesty pierwszy...

28 stycznia 2007...
... po imprezowa niedziela... Czyżby właśnie się kończył trzeci tydzień naszego pobytu w Yliviesce? Tak - to prawda, już trzeci tydzień piszę o każdym dniu, mniej lub więcej, ale piszę... ale nie czuć upływającego czasu... zresztą mniejsza z tym... do rzeczy, czyli opisania dnia...
Podbudka - od 1200 do 1300 (ja wstałem o 1300, a co - na wakacjach jestem, nie?)...
Zaczęło się od śniadania, a właściwie lunchu :P. Dzisiaj "kuchnia" (czyt. Martin Inc.) dawała makaron z sosem:D Wypasik jedzonko. Wprawdzie gotowanie wyglądało ko(s)micznie - makaron gotowany był w czajniku (co mam nadzieję, k0r3k uwidoczni na dołączonych fotkach)... Wogóle dzięki temu, jakie wyposażenie było w tym ośrodku, w którym się obudziliśmy po sobotniej "libacji", spowodowało, że nabyłem umiejętność jedzenia pałeczkami (czyt. kawałkami gałązek upolowanych na zewnątrz... dawało radę... nawet nie wiedziałem, że jestem taki zdolny)... Po śniadaniu powolne sprzątanie ośrodka i decyzja (podjęta przez Martina, poparta przez nas) o tym, aby zadzwonić po transport... Jednak tutaj niespodzianka - nieproszony przez nikogo Poznań zdążył już zadzwonić po Kuzię, i ona była już w drodze... niemiła niespodzianka (ja osobiście się wkurzyłem, bo oznaczało to, że nie będzie można już iść się poślizgać, nie będzie zabaw na śniegu i wogóle... cała radość życia mi upłynęła...).
No ale co tam, w końcu jedziemy na dwie tury, więc szybka decyzja i Martin, Gerrit, Thilo, Andris, Elka, Kasia, Hubert, k0r3k i ja jedziemy drugim rzutem - jednak trochę czasu na zabawę będzie... :D:D
Oczywiście w związku z ładną pogodą, pomysłów było wiele: od rzucania się w śnieg, poprzez walkę z Thilo (śniegową oczywiście), skończywszy na podium... Na sam koniec, wydeptaliśmy piękny napis "SUOMI" na śniegu (S - deptane przez Martina, U i M przez Gerrita, O przeze mnie, a I - żeby było szybciej - wydeptaliśmy z Gerritem na spółkę:P)...
No i pojawiła się Kuzia z Terro (jej chłopak) no i trzeba było się zawijać na wioskę:P
Ale to nie koniec dnia... w samochodzie wymyśliliśmy, że rzeczy, które zostały z imprezy, spożyjemy na kolacji u Martina:D
No i tak o godzinie 2000 poszliśmy do Martina... po to, żeby jeść i bawić się:P Uzbrojeni w krzesła, talerze i sztućce...
Kolacja wypasik... ale o jedzeniu nie będę się rozwodził... później graliśmy w Mafię... oczywiście nikt mi nie wierzył... jak tylko zasugerowałem, że jestem niewinny, od razu mnie zabijano...
Wogóle wiele ciekawych rzeczy o innych można się nauczyć w czasie takiej gry... ale to polecam doświadczać na sobie...
Ok. 0000 wróciliśmy z bibki... no i zaczęliśmy grać w pokera (ja, k0r3k i Elka)... w związku z moim wielkim pechem w miłości, miałem wielkie szczęście w kartach i w ten sposób dosyć szybko zgarnąłem wszystkie żetony (czyt. zapałki)... K0r3k poszedł spać, Kasia też się położyła, a my z Elą się zagadaliśmy... w efekcie czego się nie wyspałem, mimo tego, że spałem do 1100 rano:P

//written by bisek

//added by k0r3k

Martin wstał i zabrał się za gotowanie ponad 1kg makaronu mając do dyspozycji...

Jedynie mały granuszek i ko(s)miczne naczynie dla makaronu - czajnik.

Te czarne rzeczy to "pałeczki" wystrugane przez zadowolonego Gerrit'a.

Makaronik w czajniczku - dobry patent na szybkie odcedzanie :D

A tu już zabawy z zamarzniętą wodą - śniegiem

Ośrodek w którym miło spędziliśmy jedną noc

Dużo śniegu = dużo zwariowanych pomysłów na z... abawy i dięcia

Jakoś tylko ja z Garrit'em podłapaliśmy temat
rzucania się w śnieg na wszystkie możliwe sposoby


Bisek za to atakował Thilo śniegiem :D

Cała ekipa która została aby się pobawić jeszcze przez chwilę

Inne spojrzenie na świat

Było też i podium... wydrapałem się pierwszy stąd taki zadowolony byłem

Bisek też chciał zdjęcie z Niemcami na podium...

po czym zawisnął w powietrzu

Zdjęcie zrobione z naprawdę dużej dziury robaka do innego wymiaru

Była to ostatnia duża impreza z Martinem w Finlandii...

a i zapomniałbym o Suomi:


3 comments:

Masay said...

Mafia spoko zabawa :D A jak jeszcze ekipa udana to można tak długo...

eee... być może to moje niedopatrzenie ale co znaczy soumi??

Bóbr, zdaje się mieć trochę inną teorię na temat twojej wygranej... albo co bardziej jego przegranej ;)

pkordys said...

Suomi to to jest Finlandia po fińsku...

Agata said...

nauka finskiego nie idzie na marne ;)