Thursday, January 11, 2007

Dzień trzeci...

10 stycznia 2007...
Kolejny dzień się zaczyna... i to jak :P - od zaspania na zajęcia... nie wiem co się dzieje, ale tutaj w Yliviesce strasznie dużo mógłbym spać... ciemno jest o wogóle dziwna sprawa: wstajemy - jest ciemno, idziemy na uczelnię - zaczyna świtać, wracamy z uczelni - już jest ciemno, a jak kładziemy się spać to już wogóle bez komentarza.
No więc jak już pisałem, zaspaliśmy co zaowocowało spóźnieniem się na zajęcia :)
no ale... Stefan się bardziej spóźnił więc jest ok:D
Uczelnia to standardowe nudy... poza jednym... K0r3k dorwał internet i nie mógł się oderwać... zresztą ja też:D - ogólnie bilans pozytywnie... dzięki temu internetowi całemu:)
W sumie internet by nas zabił... umarlibyśmy z głodu bo się zasiedzieliśmy ;)
Później szybka kolacyjka i nowa sprawa... dzięki uprzejmości Borata (dzięki mh :* ) uzyskaliśmy klucz do magicznej rozrywki jaką jest half life :) - zero reakcji na to co się dzieje wokół... o siekanka, półtorej godziny albo nawet dłużej... sam nie wiem, straciłem rachubę :)
A dziewczyny oglądnęły film... też interesujące... :)
W rezultacie korzystania z wszystkich rozrywek jakie mamy dostępne na akademiku, poszliśmy spać ok. 0200 (ja o 0236, ale ja jestem "inny"). A rano trzeba wstać...



Więc oczywiście zapomniałem napisać o wszystkim...
przed wszystkim o zakupach jakich dokonaliśmy z k0rkiem... Jedna wskazówka - jeśli jedziecie za granicę, to polecam zaznajomić się z tym co oferują sklepy (i dowiedzieć się jak jest w ichszym języku np. serek ziarnisty)... No więc chcieliśmy zaszaleć i kupić serek... ze sklepu wyszliśmy z kefirem (chyba bo do końca nie jesteśmy pewni) a wszystko dlatego, że ktoś za opakowaniu narysował listki, które się nam głupio kojarzyły z serkiem :P
Kolejne spostrzeżenie: kanapka z kefirem wcale nie jest zła, jest wręcz bardzo dobra... polecam :)

I jeszcze zapomniałem napisać, do czego nas doprowadził nasz (mój i k0rka) nałóg - zamknęli nas... na uczelni... bo za długo na necie siedzieliśmy... no ale daliśmy radę, bo kto by dał jak nie my... i znaleźliśmy wyjście ewakuacyjne... które okazało się całkiem wygodnym skrótem... potrzeba matką wynalazków... :)
//written by bisek

6 comments:

Masay said...

ech Świry... choć ten Half Life to całkiem niezły pomysł...

Basia said...

A ja nawet nie wiem co to?

Basia said...

I teskni mi sie!;(

pkordys said...

Half-Life taka gra gdzie biegam za biskiem z łomem i bije go po głowie :D se se se

Masay said...

jak ja żałuję, że mnie z wami nie ma :( Moja uczelnia nawet wyjścia awaryjnego nie ma :D

Unknown said...

serek ziarnisty rządzi ;) złomowanie też ;)