Tuesday, January 16, 2007

Dzień ósmy...

15 stycznia 2007...
Kolejny dzień w Yliviesce... Poniedziałek - dobrze że mamy wolne, to nie trzeba iść na zajęcia, bo na Uczelnię dzisiaj trzeba tak czy inaczej - jedzenie i internet - dwie rzeczy bez których albo się nie da żyć, albo życie jest bardzo utrudnione... Dzisiaj wielki dzień - dostajemy dostęp do neta na akademiku... wielkie święto... Feta na całego... i o to chodzi, żeby być podpiętym - jutro wymyślimy jak kraść internet, a jak wymyślimy, to wdrożymy to w życie:P - Polacy... ;)
Sam dzień minął bez większych komplikacji - zakupy, jedzenie, chwila z książką... normalne życie...
w sumie był to nudny dzień... ;)
ale wieczór... ta wieczór to było coś... o 1930 zaczęliśmy zajęcia z fińskiego... i było ... yyyyy ... interesująco... i zaskakująco :P
Po pierwsze: nie polecam nauki fińskiego w sposób taki, że przychodzi Pani i mówi po fińsku, a Ty nie wiesz o co chodzi... chociaż jedna osoba musi tłumaczyć to na angielski, bo inaczej to średnio...
Druga sprawa: podobno gramatyka i mowa to dwie różne sprawy i można się uczyć jednego nie znając drugiego - wolę tego nie sprawdzać...
W sumie lekcja była ciekawa, chociaż tempo miejscami powalająco szybkie... plus nie bardzo łapaliśmy co jest czym... trzeba było się domyślać... ale efekt jakiś jest - Minä olen Lukasz. Kuka sinä olet? - i wszystko jasne:P
Późny wieczór - różnie... dziewczyny oglądały film, k0r3k spał, a ja enjoyowałem internet...:P
A rano zaczął się dzień kolejny...

//written by bisek

Nie jest to może przypalona jajecznica, ale czysta kuchenka,
tak dla porównania z tym co było na początku.

3 comments:

Masay said...

Mogę się tylko domyślać... Mam na imię Łukasz. Jak się nazywasz? Trafiłem?? :P

bisek said...

no to ba:D
pewnie ze trafiles:P

Masay said...

he he :D będzie jeszcze ze mnie polidiota...