Saturday, January 13, 2007

Dzień szósty...

13 stycznia 2007...
Dzień szósty naszego pobytu w Yliviesce zaczął się jak każdy inny - od trudnej operacji, jaką było podniesienie się z łóżka... wiem - może się to wydać dziwne, jednak śpimy tutaj (w moim odczuciu) dużo więcej... No więc wstaliśmy ok. 1030 - nie za wcześnie, ale idealnie aby nie jeść śniadania i pójść na śniadanio-obiad na uczelnię (dzisiaj posiłki wydają tylko do 1200, w innym wypadku byśmy się tak wcześnie pewnie nie podnieśli):P Dzisiaj niestety trawy (czyt. sałatki) już nie było i trzeba było się zadowolić arbuzem i pomarańczami, oraz super zapiekanką z makaronu z mięsem i serem i czymś tam jeszcze (wolę nie wiedzieć czym) - naprawdę dobry obiad, gorąco polecam.
Obiad się skończył i zaczęło się karmienie.... nałogu.... i tak właśnie do tej pory (a jest już 1547) z k0rkiem siedzimy i się karmimy... w między czasie robiąc za HelpDesk, za ściągaczy simlock'ów i wogóle jesteśmy uczynni... :P
Plan na dzisiaj:

  • zakupy;
  • kolacyjka;
  • sauna;
  • wycieczka do Poznania (koleżanki i koledzy z Poznania zaprosili nas dzisiaj do siebie na małe party...:P dzięki im Boże za to).
Z wykonaniem nie wiem jak będzie (1550 - właśnie przeszedł Stefan i powiedział "Do widzenia") bo wiadomo jak u nas z planowaniem - raczej spontaniczni jesteśmy.
Jeśli chodzi o Stefana, to poza zajęciami jest całkiem miły. Na jutro zaproponował nam wypad do aqua parku, co nam bardzo pasuje... - relacja będzie w poniedziałek :)
Aha i byłbym zapomniał - dzisiaj planujemy małe łomowanie i może nawet trochę jakiegoś konstruktywnego podejścia do życia ;) - ale co z tego wyjdzie?
O tym w następnym odcinku (dopiero w poniedziałek, bo w niedzielę uczelnia jest zamknięta:P )


Pierwsze o czym muszę wspomnieć, pisząc dodatek do dnia szóstego, jest to, że z uczelni znowu nas wygoniono - wygasili nam wszystkie światła, co było dla nas oznaką zamykania uczelnianego kramu na dzień dzisiejszy.
Oczywiście jak wychodziliśmy to poczęstowaliśmy się jeszcze pysznymi sucharkami, przez które to bym tragicznie zakończył swój żywot, bo k0r3k musiał mnie rozśmieszać w czasie jedzenia :P
Oczywiście trzymaliśmy się planu - zaczęliśmy od zakupów, czego wynikiem jest to, że już dysponujemy (jednym, bo po co nam więcej) numerem fińskiej sieci komórkowej :)
Po dotarciu na akademik podjęliśmy decyzję o wygrzaniu się w saunie... no i w końcu uczciwie nagrzana sauna się trafiła... nie to co w czwartek... wygrzaliśmy się porządnie :)
Po powrocie, okazało się że mamy jeszcze dużo czasu na łomowanie, więc skorzystaliśmy z nadarzającej się okazji.
Oczywiście w Half Life'a graliśmy po sieci... wspaniale skonfigurowanej... jedyna rzecz o której zapomnieliśmy (drobny raptem szczegół) to było spięcie komputerów w tą sieć po której graliśmy... ale w końcu daliśmy radę... i wynik był oczywisty - k0r3k znowu mnie wielokrotnie złomował na śmierć... :P
Później wieczór potoczył się bardzo szybko - zaczęliśmy od imprezy w akademiku obok (takie before party:P), gdzie spotkaliśmy znajomego Fina (którego imienia nie znam:P), który to był w Polsce w zeszłym roku...
Od słowa do słowa no i wyciągnięto nas niemalże siłą na miasto... do dyskoteki o nazwie Mustaleski (Czarna Wdowa)... i tutaj stało się coś niespodziewanego... mianowicie zostałem namówiony (przez Elę) do tańczenia - rzecz niebywała i powodująca, że przestałem wierzyć w moją szczątkową asertywność :P
Ale w sumie jestem zadowolony - była okazja, żebym się poruszał, bo tutaj wiodę strasznie zasiedziałe życie;)
W efekcie poszliśmy spać dosyć późno, a rano szykowała się wyprawa na basen...

//written by bisek

3 comments:

Anonymous said...

i tak nie beda z was pismaki wy rude grubasy ;D

bisek said...

:P
się znalazł szczupły :P

Masay said...

Jak wy przeżyjecie bez neta przez dobę ?? Już się o was martwię... :P