Wednesday, January 24, 2007

Dzień szesnasty...

23 stycznia 2007...
... wtorek zaczął się od bardzo wczesnego wstawania - dla dziewczyn o 0700 (bo o 0800 Akademia CISCO Sem. 1), dla nas 0810 (bo o 0900 zajęcia ze Stefanem)... Dzisiaj byłem w pełni przygotowany na zajęcia (k0r3k też) - miałem książkę, i laptopa... Z książki nie skorzystałem - laptop wystarczył... no i to były pierwsze-nie-nudne-zajęcia-ze-Stefanem :P
No więc zajęcia minęły szybko... nawet się pośmialiśmy trochę...
Później wypadało zjeść obiad - a jakże... obiad to wogóle był tak śmieszny, że na samą myśl się śmieję... ale to chyba było śmieszne tylko dla mnie i k0rka:P
Ale po kolei... dzisiaj były na obiad parówki z ziemniakami... ciekawa kombinacja, nowe doznania... ale i tak wolę parówki z pieczywem:P I zdarzyło się jeszcze tak, że siedzieliśmy z k0rkiem osobno (w sensie, że nie z polską ekipą) i to jeszcze na dodatek blisko stolika z ketchupem i musztarda i szafką z przyprawami (szafka ma małe znaczenie... ale leży na niej tabasco...)...
Oczywiście - skoro siedzieliśmy sami - mogliśmy się wznieść na wyżyny naszego podłego humoru - nie było obaw, że ktoś nie zrozumie, albo się obrazi... A więc dawaliśmy radę...
Zaczęło się od obserwacji kto je kechup, a kto musztardę... i tutaj pierwszy wspaniały pomysł (k0r3k jest autorem) - aby przeprowadzić badania na temat wyższości ketchupu nad musztardą (i tu uwaga...) w Finach (<= to nie jest błąd, tak powiedział k0r3k)... Ci co nas znają, mogą sobie w tej chwili wyobrazić, jaki śmiech nas dopadł... i ile mieliśmy radości z tej drobnej pomyłki... ale to dopiero początek był... skoro są Finy... to na pewno jest też i Chinlandia:D - druga fala śmiechu :) Później wskoczył nam temat o przyszłości (tak, tak - poważne tematy też mamy...) - i tutaj też nie obyło się bez szydery:D W związku z moimi planami (czasem planuję, ale rzadko...) robienia kariery naukowej... k0r3k się mnie zapytał czy też, tak jak inni doktorzy, profesorowie itp., będę się ubierał tak mdło i szaro na Uczelnię... (tutaj szybki opis mojego ubioru - sztruksy jasno brązowe, i bluza szara z bordowymi rękawami...)... Ja niewiele myśląc odpowiadam: "No coś Ty!!! Widziałeś kiedykolwiek, żebym się na szaro ubrał?!?!?!" (i wtedy k0r3k użył palca wskazującego swojej prawicy wskazując na mnie... i wtedy przeszła przez nas kolejna fala śmiechu - ja się tak zanosiłem, że musiałem się położyć, a brzuch mnie boli do teraz...:P). Wiem, może Wam się to wydać mało śmieszne... ale my byliśmy na takim poziomie abstrakcji, że właściwie wszystko nas śmieszyło... ;) Później (czyt. po obiedzie) zalegliśmy na moment na kanapach, w celu odbycia krótkiej sjesty... a następnie udaliśmy się na akademik - aby się wyspać, pójść na siłownię i takie tam... Po siłce poszliśmy na saunę - miły akcent... trafiliśmy tam na Martina (Słowak),
Thilo i Nie-Pamiętam-Imienia (dwóch Niemców)... sauna nagrzana, tak jak być powinna... Martin jeszcze ją dogrzewał... i nowe doświadczenie nam zaproponowali - wycieczkę na śnieg :) przy -12:D Polecam... doświadczenie nie do opisania, jak się stoi niemalże nago, paruje się jak cholera, zimna nie czuć, bo się jest rozgrzanym... i jeszcze jak się dostanie znienacka śniegiem po plecach (bo k0rkowi przyszło to na myśl, żeby mnie właśnie białym puchem obsypać...)... wrażenie, jakby ktoś wbijał Ci w plecy miliony drobnych igiełek... naprawdę polecam... jak będziecie mieć okazję, spróbujcie... Po saunie, szybka kolacyjka i chilloutowe spotkanie w piwnicach akademika... efekt - położenie się do łóżka ok. 0100 - już nie pamiętam kiedy tak wcześnie się położyłem... (bo nie było przyjaciół na gadulcu:P ) A środa nadchodzi...
//written by bisek

2 comments:

Masay said...

"Wiem, może Wam się to wydać mało śmieszne..."
Czy ja wiem... Ja się rechoczę tylko wyobrażając sobie całą sytuację :D I znów żałuję, że mnie tam nie ma...

Anonymous said...

no tak, Finy to Finy... działają na wyobraźnie :D