Sunday, February 18, 2007

Dzień czterdziesty pierwszy...

17 lutego 2007...
Weekend... a weekend oznacza spanie do późnych godzin... dzisiaj dzień zaczął się dla mnie dopiero ok. 1400... bo już musiałem wstać, bo nie dało się leżeć...:P Jakieś śniadanko, coś tam przy kompie - generalnie dzień zleciał na niczym (czyt. trochę się uczyliśmy...).
Ok. 1930 poszliśmy na saunę. Wogóle dzisiaj jest strasznie ciepło: -1 st. C, w związku z czym w saunie umówiliśmy się z Gerrit'em i Andries'em na Moonlight Snowman Designing... czyli niemalże najzwyklejsze lepienie bałwana (prawie, bo najmłodsza osoba lepiąca miała 21 lat, a to nie do końca uznawane jest za normalne...)
No więc jak tylko było blisko 0000, zebraliśmy się i poszliśmy lepić... Zaczynaliśmy w składzie Gerrit, Andries, Chris (jeden z nowych Niemców) i ja... I ulepiliśmy tzw. "The ugly one" - czyli bardzo brzydki prototyp finalnego produktu... Później doszła jeszcze Ela i zaczęliśmy lepić "tego prawdziwego"... w związku, że za dużo kulek to nie dobrze dla bałwana, ja w między czasie ulepiłem takiego małego "stołowego" bałwanka... Oczywiście kulki nie wyszły idealne, w związku z czym spędziliśmy z Elą masę czasu na dopracowywaniu naszego idealnego stworzenia:D
Ogólnie sama budowa bałwana trwała 2,5h - była to bardzo ciężka, rozgrzewająca i wymagająca precyzji praca... Na koniec doszedł jeszcze k0r3k - pomagał dokończyć bałwana, a także wykonać dla niego podest, wieżyczki i lodowisko... tak, tak... zrobiliśmy nawet lodowisko :P
Do celów stworzeniowych używaliśmy masy narzędzi - jakże wyszukanych i jakże prostych - począwszy od pudełka po pizzy wygrzebanego z kosza na śmieci, poprzez szufelki, zmiotki, latarki czołówki, kijki... skończywszy na samym koszu na śmieci (który był formą do wieżyczek:P)...
Wogóle atmosfera przy tworzeniu była kapitalna... z drutów elektrycznych i drzew się sypał śnieg... Gerrit oczywiście jak tylko zobaczył sypiący się świeży puch rzucał wszystko i leciał, aby zostać zasypanym... aż zorganizowaliśmy mu sztuczne zaśnieżanie:P
Ok. 0300 stwierdziliśmy, że dzieło wygląda wystarczająco idealnie, więc poszliśmy się ogrzać do mieszkań... Efekt: przemoczone buty, mokra kurtka, koszulka (w której pracowałem, bo kurtkę miałem tylko na początku), nie wspomnę o skarpetkach... ale za to wielka duma i radość, ze stworzonego dzieła:D
Znając życie, to jutro będzie walka na śnieżki, i pewnie jeszcze coś ulepimy, bo w końcu teraz jesteśmy prawdziwymi mistrzami w tym fachu... ;)
Wycięczeni ciężką pracą ok. 0500 udaliśmy się na zasłużony odpoczynek :)

//written by bisek

Gerrit i "The ugly one"

Bisek przy pracach wykonczeniowych.

Zaawansowana produkcja słupków śniegowych.

Bisek ze swoim maluszkiem.

Wreszcie się mu udało zostać zasypanym przez śnieg z drzewa.

Jeszcze tylko kilka wiader wody na plac defilad i będzie gotowe.

i już jest

Zespół inżynierów śniegu razem ze swoim dziełem.

5 comments:

Masay said...

ech, wy to tam macie fajnie :) Dużo bym dał, żeby móc z wami poszaleć :D

A swoją drogą ciekawe, czy ktoś się na tym lodowisku poślizgnie?? Jeśli tak to dajcie znać, uwielbiam zbierać dowody na przewrotność i złośliwość życia :>

bisek said...

:P niestety lodowisko nie spełniło swojego zadania - za mało wody zostało przelane:P
Ale wszelkie złośliwości będę zgłaszał i raportował niezwłocznie:P
łącznie z tym jak ktoś będzie mało lucky (czyt. szczęśliwy), albo komuś się przytrafi good luck (czyt. powodzenie)...:P

Anonymous said...

kazali komentować (czyt. pisać komentarze) więc pisze... :P

btw (czyt. P.S.) fajne bałwany, szczególnie ten pięciokulkowaty (czyt. złożony z pięciu kulek)

:P

Masay said...

nom ja liczę na to, mości Raportniku :D

kreatywności mi brak, EHVWLS TSWYSURD :P

"rAbBit" said...

even though i didn't understand it, its very wonderful blog full of pics. post a comment to my blog pls: blackandwhite101.blogspot.com