Kurcze... dzisiaj się cholernie wcześnie zajęcia zaczęły - o 0800... nie wiem kto wymyślił taką porę, no ale cóż - rolą studenta Erasmusa na wymianie jest pojawienie się na zajęciach, o której by nie były...
Dzisiaj spaliśmy z k0rkiem całe zajęcia. Najśmieszniejsze jest to, że w całej grupie - zmontowanej z ludzi, którym zagadnienie marketingu nie jest obce (<= tu była literówka...
- Na Politechnice Poznańskiej mają laboratoria (chwała im za to), żeby uczyć studentów marketingu.
- Politechnika jest cacy, uczelnie niepaństwowe (w dyskusji ładnie nazwane "jakimiś prywatnymi uczelniami") są be ("bo czego mogą na takich nauczyć??").
- Absolwent Politechniki wyżej wspomnianej zarabia nie więcej 2000zł na rękę.
Później poszliśmy na akademik i było fajnie - mogłem spać. Jeszcze później szybka siłownia... po siłowni okazało się, że idziemy na "moment" na imprezę do piwnicy... więc OK - wzięliśmy po dwa piwka i poszliśmy... działo się, jak to na imprezach piwnicznych zwykło. Ale co tam... najlepsze hasło wieczoru i tak jak zwykle należało do Gerrita... Gadaliśmy z Gerritem właśnie i Andriesem o tym, że niemieccy wykładowcy mają przyjechać...
- Two Germans? That sounds OK. - powiedział zadowolony z nowych gości Andries
- What? Two Germans, that sounds gay? - dopytał Gerrit...
hmmm ciekawie dopytał:) no i hasło wieczoru należy do niego... teraz wystarczy powiedzieć "Two Germans" i już się wszyscy śmieją (wtajemniczeni oczywiście:P).
Ale... dwa piwka mało, więc Piotrek poszedł po jeszcze jedno (na łebka)... a później poszliśmy do Niemców, skosztować ich whiskey... z colą i lodem (bez coli to jest strasznie nie dobra - słabej jakości jest tania whiskey w Finlandii)...
Później Niemcy poszli na imprezę, a my grzecznie do siebie...
i znowu poszedłem spać... no i tak się niemalże wyspałem, do dnia następnego.
//written by bisek
No comments:
Post a Comment