Friday, February 23, 2007

Dzień czterdziesty piąty...

21 lutego 2007...
Dzisiaj dzień zaczyna się dla nas bardzo wcześnie - o godzinie 0700. Tak wcześnie, bo zajęcia zaczynają nam się o 0800. Dzisiaj na "scenę" wkracza nowa postać - Rosjanin Igor (nazwiska nie pamiętam)(k0r3k - tak jak w komentarzu Krasnov). Mamy z nim bardzo interesujące zajęcia pt. Intercultural Communication. Zagadnienie ciekawe, prowadzenie zajęć też nie usypia... no może poza dniem dzisiejszym - bo na 0800 to jest przesada :P Ja usypiałem, chociaż tematy ciekawe się pojawiały :)
Ale generalnie bardzo na plus te zajęcia. Niestety o 1000 musieliśmy iść na zajęcia z Ossi'm - znowu nuda... Dzisiaj podzielił nas na grupy międzynarodowe i kazał pracować nad beznadziejną prezentacją - nie widzę sensu tego, no ale cóż...
Po powrocie na akademik zaczęło się zwykłe leniuchowanie - do godziny 1730 - o tej poszliśmy na imprezę organizowaną przez wydział inżynieryjny tutejszej uczelni :)
Świetna imprezka była. Zaczęła się od zabaw na śniegu - najpierw gra w piłkę nożną, a później zjeżdżanie z górki. Tutaj był konkurs, który mi się udało wygrać :P - chodziło o to, żeby pojechać jak najdalej no i mi się udało:P (dzięki temu mam pizzę za darmo - ale jeszcze nie byłem jej spożyć)...
Później przenieśliśmy się do takiej fajnej miejscówki - kominek, sauna, bar, wszystko na wysokim poziomie. No i się zaczęło - od gorącego soku (na rozgrzanie)... później poszliśmy na saunę - było trochę ludu, ale było wesoło i ciekawych rzeczy się można było dowiedzieć (np. jakie to uczucie kąpać się w przeręblu:P). Po saunie część osób piekła kiełbaski, część piła piwo, a reszta gadała (niektórzy łączyli te aktywności i wykonywali je w tym samym czasie:P)... Później było rozdanie nagród z konkursów na śniegu... no i dalej gadanie, kiełbaski, piwo... Zebraliśmy się z k0rkiem ok. 2300... no i poszliśmy marnować czas na akademiku ;)
I w końcu jak zwykle się położyliśmy...

//written by bisek

// dodane przez k0rka

Się Biskowi jeszcze zapomniało napisać, że był jeszcze jeden konkurs w części na świeżym (i jakże mroźnym) powietrzu - "Pimp my Pullka" - konkurs na najbardziej odpicowane sanki. Tak się złożyło, że do konkursu zostały zgłoszone tylko jedne sanki, także nie było najmniejszych problemów z wyłonieniem zwycięzcy.

No to teraz moi drodzy będziemy grać w piłkę!

i zaczęło się... Gerrit przy piłce

ostra walka w centrum boiska

czy uda się przejść k0rk0wego obrońcę

zażarta walka trwa!

Po zabawach na śniegu cała ekipa zabiera się do imprezowni.

Finowie na rowerach robią różne nieprzewidziane rzeczy
jak wjeżdżanie w zaspy na przykład

Drogi było kawałek

A tu ekipa międzynarodowa

Każda napotkana większa zaspa była wykorzystywana do różnych celów

bardzo różnych...

A tu już na miejscu, wszyscy bardzo weseli

Ogłoszono wyniki...

no i Bisek poszedł odebrać nagrodę

pogratulować!

A tu już zwycięzcy "Pimp my Pullka"

Gerrit i Andries przy kominku

Z Gerrita to straszny głodomór, znów przy kominku z kiełbaską.

3 comments:

Anonymous said...

Igor Krasnov :)

Masay said...

Fajnie się nazywa ;) Kojarzy mi się z jakimś starym, dobrym, klimatycznym horrorem :D

Masay said...

Fajne te zaspy :O Poszalałby na nich srogo :O

Piłka na śniegu... Można? Można! Fajny pomysł. Ale teraz to ja już nie rozumiem, czemu działacze piłkarscy zabraniają grać na zaśnieżonych boiskach i np. przekładają rozpoczęcie sezonu, albo narzekają na brak podgrzewanej murawy ??
A ty Bobrze, w tej swojej czapce, wyglądasz po prostu mocarnie :D