Tuesday, February 6, 2007

Dzień trzydziesty...

6 lutego 2007...
wtorek - pobudka przed 0700... dzisiaj jest bardzo nieszczęśliwy dzień, mamy na 0800...
Nic to... kto jak nie my... (pierwszy plus termometra, który kupiła Kasia... powiedział nam, że jest -31°C - można się było przygotować...)... Dobra... gotowi na zamarznięcie po drodze wyruszyliśmy... no i nawet się dużo nie spóźniliśmy :)
Dzisiaj mamy prezentować systemy taryfowe w różnych krajach. Ale o dziwo dopiero po przerwie na lunch (a co za tym idzie, już beze mnie i bez k0rka...). Zajęcia upływały sennie... wręcz mnie nudziły, k0rka chyba też ;)
Ale co tam, do obiadu daliśmy radę - w przerwie oddaliśmy to co przygotowaliśmy (później okazało się, że za te referaty dostaliśmy piątki i były przygotowane bardzo ładnie...) i się zerwaliśmy... po to, żeby pójść na zajęcia z naszym ulubionym Mikko Himanka (dzisiaj będą zajęcia z fotografii - zobaczymy co nasi fińscy gospodarze już wiedzą na ten temat, a co ich będzie uczył dopiero...). Okazało się, że zajęcia te są całkiem interesujące - można dowiedzieć się jak jest body po fińsku, albo negatyw... pozytywnie jest. Wprawdzie na "wykładzie" żadnych rewelacji się nie dowiedzieliśmy, ale jednak było zabawnie... szczególnie, że Mikko specjalnie dla nas postanowił prowadzić zajęcia w języku angielskim. Po wstępniaku teoretycznym przeszliśmy do studia. Tutaj to już wogóle wypasik - fura sprzętu, softboxy, lamy, plastry miodu, tła, statywy, filtry, światłomierze, stoliki bezcieniowe... raj na ziemi po prostu :). Kiedyś się tym nacieszymy - dzisiaj tylko kilka portretów robiliśmy, ale też było fajnie. Wcześniej jeszcze na zadanie mieliśmy zrobić fotki przy świetle naturalnym - z boku i od przodu... też było ciekawie... i nawet zrobiliśmy małą sesyjkę w windzie:P
Na zajęciach z fotografii spotkaliśmy jedna z trzech ładnych dziewczyn, jakie są na tej uczelni (dziwna sprawa, ale naprawdę nie ma na czym oka zawiesić ;) - poza tymi trzema).
Po fotografii poszliśmy do akademików, posiedzieliśmy chwilę, załatwiliśmy z Niemcami rowery i trzeba było się zbierać na trening unihoc'a. Jedziemy rowerami... tak... -32°C, a my na rowerach... ciekawa sprawa... ale mi zamarzło ucho i palec wskazujący lewej ręki; k0rkowi zamarzła broda i włosy, później jeszcze się skarżył na to, że w stopy mu zimno (a mówiłem mu, żeby buty wziął... <żarcik>). Oczywiście jesteśmy szczęściarzami - treningu nie było i nikt o niczym takim nie wie... ale co tam... jazda po śniegu w bardzo mroźny wieczór jest świetna.
Po powrocie udaliśmy się szybko na saunę - w celu wygrzania kości. Oczywiście nie darowaliśmy sobie wyjścia z sauny na zewnątrz (w celu "schłodzenia się") - też ciekawy experience, fajne się zostawia ślady stóp na śniegu :)
No i to by było na tyle właściwie... chyba, że sobie coś przypomnę, to dodam...
//written by bisek


Zajęcia z fotografii - wykorzystywaliśmy naturalne oświetlenie...

Wyżej miało być chyba boczne, tu raczej też...

Tu zdecydowanie światło odbite wprost w twarz Biska...

A tu tak trochę inaczej

Winda była, zawsze można w windzie zdjęcie zrobić... Bisek i czwarty bliźniak

Jest zimno, rzeka zamarzła, od tygodnia stoi na niej namiot...

Taka zwykła fińska droga o zachodzie...

Na rowerze przy -32°C broda robi się biała... ciekawe dlaczemu...

1 comment:

Masay said...

Jacyś smutni jesteście na tych fotkach... (niebobrze)

Z tą białą brodą K0rku to wyglądasz jak Hołhoł... (nie mylić z chochołem ;) )

Wyjaśnij mi Bisku czemu akurat palec wskazujący a nie cała ręka?? Czyżbyś cały czas kogoś wytykał??