Tuesday, February 13, 2007

Dzień trzydziesty piąty...

11 lutego 2007...
zapowiada się kolejna nudna i leniwa niedziela... Kiedy otworzyłem prawe oko, żeby sprawdzić czy już jest normalna pora na to, aby wstać (czyli czy już jest po 1300...), pomyślałem, że może wogóle się nie opłaca wstawać, skoro i tak dzisiaj się nic nie będzie działo...
Ale... (zwykle musi być jakieś ale...) wstaliśmy, więc trzeba było coś robić.
Plan na niedzielę: napisać zaległe maile, napisać esej o Minolcie (jedno z zadań na marketing, wprawdzie Minolta już nie istnieje, ale co tam, możemy znaleźć rozwiązanie jej problemów z szarym rynkiem:P), zastanowić się nad wnioskiem o nagrodę Prezydenta Miasta Rzeszowa, wykonać parę telefonów (na skypie, albo pogadać na gadulcu), może coś poczytać... Hmmm oczywiście plan to plan, a życie swoją drogą :P
Zaczęliśmy od śniadanio-obiadu (w sumie w sobotę wymyśliliśmy, że wstaniemy ok. 1600 i zjemy śniadanio-obiado-kolacje, ale niestety...), później robiliśmy nic, czyli lenistwo całą parą (oczywiście "in front of" naszych matryc od laptopów...).
Niedziela leciała, dosyć szybko... ok. 1830 odezwał się Gerrit, że w sumie może byśmy zagrali w Half-Life'a... Zgodziliśmy się (bo powinniśmy się uczyć...) na godzinkę grania... Okazało się, że Gerrit zamiast dzieciństwa miał Half-Life'a, czyli dla nas to znaczyło, że więcej nie żyjemy niż żyjemy, a zabicie Gerrita graniczy z cudem...
Później pojawiła się opcja wyjścia na koncert do Mustaleski. Miały grać dwie ekipy: Cops (studenci tutejszej uczelni) oraz Profs (profesorowie z Niemiec). Zapowiadało się na rockowo-coverowy wieczór (najlepszy z Ylivieskowych), więc się skusiliśmy... Ok. 2100 zawitała do nas wesoła ekipa niemiecko-holenderska na małe before party... zagraliśmy chwilę w pokera, wypiliśmy po piwku i poszliśmy na miasto.
Na miejscu się okazało, że będzie całkiem nieźle:P Grali właśnie Cops'i - grali dosyć obiecująco...
Później pojawili się Niemcy - grali całkiem nieźle:), my robiliśmy momentami za chórek (Gerrit, Thilo, Kasia, Ela, Andries, k0r3k i ja). Ubaw był po pachy. No i skusiliśmy się z k0rkiem na grę w bilarda. Nie ma tutaj rewelacyjnych warunków - stół zaledwie 6 stopowy, brak kredy, ale da się grać... Urocza Finka (taka ładna i zgrabna blondyneczka ;) ) poinstruowała mnie jak działa stół i mogliśmy zacząć grę:P
I udało mi się - k0r3k dał się ograć dwa razy (raz w ósemkę i raz w dziewiątkę)... Później ograliśmy dwa razy Gerrita i Andriesa, no i skończył się bilard. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę w knajpie i zawinęliśmy na akademik (ok. 0200).
I tak zakończyła się "nudna" niedziela...
//written by bisek

//added by k0r3k

Po śniadaniu poszliśmy na zakupy, aby nabyć... KILOMYSLI co by się nam lepiej myślało.

Zaczęło się od koncertu COPs.

Międzynarodowy Skład Imprezowy - MSI.

A tu już gitarzysta PROFFS,
jak na gościa co przed nazwiskiem ma niemało dawał radę na gitarze!


Druga gitara.

Bass i wokal, najlepszy wokalista śpiewający w Mustaleski.

Pałkarzem okazał się gość, który ma bardzo geometryczne nazwisko - Figura
i prowadził z nami przez dwa dni Business Game


A to cały zespół.


A takie jedno w CB, a co!

Najlepsze chórki w okolicy!

Autochtoni też się bawili, jednak w bardzo małej liczbie.

Na koniec utwór w wykonaniu muzyków z obu zespołów.

MSI

MSI w komplecie, razem z zespołem.

2 comments:

Masay said...

Macie może jakieś fotki z koncertu?? Coś się opuszczacie w ilości zamieszczanych zdjęć:>

Wiecie jakie bym fotki chętnie zobaczył??(oczywiście oprócz pięknych kobiet :P) Takich pokazujących "finish normal people everyday's life". No rozumiecie, pokazać ulice z tej waszej wioski i zwykłych ludzi. Chyba, że jak już się obudzicie to wszyscy siedzą już w domach :>

Masay said...

no - w końcu jakieś porządne zdjęcia :D