Friday, March 30, 2007

Dzień osiemdziesiąty pierwszy...

29 marca 2007...
I już po paru godzinkach snu pora wstawania... dzisiaj mamy na 13 - wizyta w firmie drewnianej - w celu przeprowadzenia wywiadu na temat bezpieczeństwa i higieny pracy... ale wcześniej trzeba się do tej wizyty przygotować, później jeszcze zjeść obiad i dopiero do firmy...
Także wstaję przed 1100... czyli spałem krótko... za krótko:P
Przygotowuję się szybko, bo po co marnować czas... moja część wywiadu dotyczy sprzętu gaśniczego, ratunkowego i systemów ewakuacji i przeprowadzania ćwiczeń, a także zapobiegania i działania w nagłych przypadkach... czyli to co bisek lubi najbardziej, czyli no problem, żeby się przygotować:D
Idziemy na wywiad lekko spóźnieni... jakieś 5 minut... ale pani nas przyjmuje i jakąś godzinę rozmawiamy o tym, o czym mamy rozmawiać... padło pytanie o zawartość piłki... okazuje się, że jest tam kilka wizytówek - czyli jak się rozłupie, to wiadomo, kto ją robił... fajna inicjatywa... podoba mi się...:P później zwiedzamy zakład, później jeszcze parę pytań, pożegnanie i do domu... Kasia i k0r3k... bo ja z Elą jeszcze Business Correspondece mamy... ostatnie i całe szczęście... i oczywiście jak na pozostałych zajęciach tak i na tych nic się nowego nie uczymy... jednym słowem porażka... ;)
Ale co tam... po powrocie do domu szybko coś trzeba zjeść, ogarnąć się i czas na lekcję fińskiego... ostatnią... Zaczyna się standardowo - od żadnego słowa po angielsku tylko fiński... ale później robimy jedno zagadnienie z gramatyki - przypadki... (jak się okazuje jest ich 26 w fińskim)... przyswajamy 6 przypadków - tych najbardziej popularnych... ponoć jesteśmy drugą grupą w historii, która tak szybko łapie o co chodzi... (kolejny dowód na to, że jesteśmy nieprzeciętni:P)...
I później mówimy jak było w Finlandii, jak się nam podobało, co było dziwne, co nam się podobało, a co nie... i tak czas leciał... aż się zasiedzieliśmy i skończyliśmy 30 minut po czasie... ale fajnie było... ;) I pamiątkowa fota z prowadzącą i można zawijać na Havutie - bo dzisiaj sauna...
Sauna, sauna... bardzo szybko, bo na 2130 jesteśmy z k0rkiem umówieni z Rikką na bilard na mieście... (w Leski)... Szybko się zbieramy i z małym poślizgiem jesteśmy na miejscu... ok. 2200...
Całe szczęście, że miała z kim grać, to się na nas nie obraziła... :P
Parę gier... więcej gadki... ja grałem o jednego shota z tutejszym liderem tutejszej drużyny bilarda... miło przegrać z kimś tak dobrym... chociaż mi mało brakło, aby wygrać... nawet dostałem pochwałę:P
No i musiałem postawić...
Później gadaliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się z tego, jak grają pijane nastolatki:P
Jednym słowem dobra zabawa:D i tym sposobem powrót na Havutie odwlekł się nam do "po 0000"... A mnie jeszcze czekało pisanie jednej pracy, ale nie dałem rady i poszedłem spać...

//written by bisek

1 comment:

Anonymous said...

Wnioskuje, że studiujesz w Finlandii. Też o tym myślę, na kierunku przyrodniczym ;) Polecasz? Jak się tam żyje ?