2 marca 2007...
Piątek - koniec tygodnia... a właściwie to i semestru na tutejszej Uczelni:P = ferie zimowe... czyli zaczyna się nam dzisiaj ok. 9 dni wolnego...
Zajęcia mamy na 1100, więc nawet się udaje nam wyspać trochę... Dzisiaj tylko Intercultural Communication (ostatnie zajęcia z Igorem Krasnovem...)... zleci szybko i będziemy wolni... ;)
W międzyczasie zjedliśmy obiad... na zajęciach było o rozwoju rosyjskiego rock'a - dosyć ciekawe ;)
Po zajęciach laba... do wieczora... bo wtedy idziemy na imprezę pożegnalną Igora ;)
Zaprosił nas do siebie - całkiem fajna inicjatywa... tym bardziej, że ma być gitara:)
Poszliśmy jak zwykle spóźnieni (Rzeszów, Gerrit, Thilo i Andries i jeszcze Nina - Finka)... byliśmy ok. 2040 (a mieliśmy być o 2000)... ale co tam...
Imprezka fajna- rozmowy, piweczko, chipsy... ale gitary nie było :/ (a przynajmniej tak się zapowiadało...) Wogóle sytuację uratowała Nina - okazało się, że ma gitarę u siebie i że będzie tak miła i nam ją pożyczy:D - k0r3k się ucieszył chyba ;)
Więc w związku z tym, że Tero (właściciel auta) wypił już piwo, k0r3k zaoferował się, że pojedzie z Niną po instrumenta:D - co też niezwłocznie uczynili i już niedługo do rozmów, piweczka i chipsów można było dodać muzykę live ;)
Grał Igor (wszystko - od rosyjskich kawałków, po stones'ów), trochę k0r3k (różne bobrze kawałki) i troszeczkę próbował Thilo (ale stwierdził, że musiałby przestroić gitarę i się poddał...)
Imprezka trwała mniej więcej do 0000 - wtedy się pożegnaliśmy i poszliśmy na akademik... w międzyczasie podyskutowaliśmy o zaćmieniu księżyca, o Wenus i kolejności planet w układzie słonecznym (panel dyskusyjny składał się ze mnie, k0rka i Gerrita - wybitnych obserwatorów zjawisk na-niebnych:D)...
W drodze powrotnej trochę porzucaliśmy śniegiem (temperatura w końcu jest ok. 0 st. C, więc się wspaniale lepił), pokopaliśmy znalezionego ziemniaka... i droga zleciała...
i położyliśmy się spać...
Saturday, March 3, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
o wy! Macie już wolne :O Ale ja wam zazdroszczę. Ja mam odwrotność fritajmu :(
Post a Comment