Poniedziałek... od 0900 zaczynają się zajęcia z Business Correspondence... Nuda, niepotrzebne, niefajne... nie wiem jak je jeszcze określić, ale jak mus to mus... się chodzi:P
No więc startujemy wcześnie... 3h marnowania czasu... i idziemy jeść obiad... a zaraz po obiedzie są prezentacje... na prezentacjach wypadamy zawodowo... czyli nie do pokonania... czyli okazuje się, że nie mając specjalnych laboratoriów z marketingu uczelnia niepaństwowa, jaką reprezentujemy my, wypada całkiem nieźle, więc bardzo dobrze:P
Po prezentacjach czas na egzamin... egzamin poszedł też całkiem dobrze... wprawdzie pytania mnie zaskoczyły, ale... ale daliśmy radę:P
Po egzaminie pisemnym czas był na rozmowę... najszybszy egzamin ustny jaki miałem - wszedłem, prowadzący mi pogratulował (powiedział, że nasza grupa miała najlepsze prezentacje:P) i wyszedłem - oczywiście z fińskim '5'...
Czyli na całej linii zwycięstwo...
Dzisiaj można sobie pozwolić na chwilę relaksu... na jutro nie ma za bardzo nic, więc można się rozerwać... więc jak zwykle nie robimy nic:P
I tak leci... i w sumie bliżej już końca niż początku:P
//written by bisek
No comments:
Post a Comment