Sunday, March 18, 2007

Dzień sześćdziesiąty ósmy...

16 marca 2007...
... pobudka o 0800 - bo dzisiaj na uczelnię idziemy na 0900...
Zaczynamy zajęcia od Internalization of Business... i tego mamy jakieś 4 godziny - czyli stosunkowo długo:P
Ale da się wytrzymać... więc nie jest tak najgorzej...
Później mamy zajęcia z Intercultural Communication - z Lilianą Dorną... Hmmm te zajęcia pozostawiają mi wiele do życzenia... wszystko jest ok, p. Dorna prowadzi je w bardzo interesujący sposób, ale... no właśnie - ale ona myśli, że wie wszystko najlepiej (szczególnie jeśli chodzi o kluturę fińską...), wyobraźcie sobie, że potrafiła kłócić się z Finami odnośnie ich zachowań, ich wartości i temu podobne - jak dla mnie zachowanie bardzo nie na miejscu i skoro ja czułem się zdenerwowany tą sytuacją, to co dopiero Finowie...
W końcu zajęcia skończyliśmy ok. 1445 - i czas się było zebrać na akademik, bo dzień się jeszcze nie kończy...
Dzisiaj mamy bardzo ważny dzień - tzw. Dzień Kąpieli-w-Przeręblu... Miały być też skutery śnieżne, ale niestety - trochę za ciepło (wiosna w tym roku jest tu o miesiąc wcześniej;P)... Ok. 1630 Finowie z którymi chodzimy na zajęcia pojawili się autami uczelnianymi pod naszym akademikiem... zapakowaliśmy się do aut i jazda... ok. 10 kilometrów od Ylivieski... do summer cottage nad jeziorem... Tam się okazało, że do dyspozycji mamy 2 domki i saunę... no i miejsce na ognisko :)
Szybko oglądnęliśmy miejsce, ja z k0rkiem zrobiliśmy parę fotek i zaczęła się impreza...
Zaczęła się od zabaw integracyjnych :P - a te zabawy mocno integrowały. Było między innymi przekazywanie sobie ogórka za pomocą rolek po papierze toaletowym, był bieg parami (para była połączona częściami ciała, które sobie wylosowała... bywało ciekawie, np. połączenie kolanem i plecami :P) i na zakończenie było przepychanie pudełka z zapałkami za pomocą pomarańcza zawieszonego między nogami - zawodowa zabawa:D
Wygrani (bo podzieleni byliśmy na drużyny) dostali Fisherman's Friends vodka... a przegrani gałązki brzozowe (tzw. vasta) aby się smagać w saunie:P
Później był czas na saunę... trzeba było chodzić grupami, bo była mała (mieściła ok. 6-7 osób, i palona była drewnem - chyba sobie taki piec kupię;) )... Pierwsza ekipa - chyba najbardziej hardcore'owa (ze względu na to, że to oni mieli pierwsi "spróbować" jeziora) to oczywiście Gerrit, Thilo, Andries, k0r3k i ja :P (jakżeby inaczej...)
W saunie luzik... najbardziej interesujące jednak było kąpanie się w zamarzniętym jeziorze... Powiem Wam, że doświadczenie wyjątkowe i nie do porównania z niczym... Wchodzi się rozgrzanym (prosto z sauny) do wody o temperaturze ok. 5-7 stopni Celcjusza... Właściwie to nie wiem jak nazwać uczucie temu towarzyszące... na pewno nie jest zimno (na początku:P)... człowiek pokryty jest swego rodzaju powłoką ochronną z pary i ciepła... więc nie czuje tego zimna... po paru chwilach dopiero zaczyna się odczuwać, że jest się w zimnej wodzie... a wtedy radzę wiać z wody:P - można sobie odmrozić... yyy... pewne części ciała, szczególnie wrażliwe ;)
Po wejściu do sauny wszystko zaczyna szczypać - ale tak przyjemnie, więc jest ok... No i vasta - też ciekawa sprawa, smaganie rozgrzanymi gałązkami daje efekt poprawy krążenia, no i całkiem interesujący zapach wewnątrz sauny (bo gałązki lekko podgrzewa się na piecu;) )...
Kąpiel w jeziorze wykonaliśmy dwa razy (w tej ekipie...). Później był czas na kiełbaski, coś do picia i temu podobne... Po paru godzinach poszedłem z k0rkiem znowu do sauny i znowu do jeziora... Niebywałe doświadczenie... naprawdę polecam spróbować...
Cała impreza skończyła się ok. 2200, bo ekipa jeszcze chciała jechać do Mustaleski (zahaczając o akademiki, żeby się przygotować)... Na Leski tym razem się dałem skusić i lekko żałuję... Nie bawiłem się zbyt dobrze, bo to jednak nie jest moja muzyka... a słysząc tą samą po raz któryś naprawdę mnie mdliło ;)
Więc w połowie imprezy poszedłem z Gerritem na akademiki... droga minęła nam szybko... no i czas do łóżka, bo jutro Oulu Trip ;)

//written by bisek

//fot. k0r3k

Jeden domek...

...drugi domek...

... i ekipa...

szalone zabawy, wyścig połączonych części ciała - kolano + plecy

...kolano + udo...

przekładanie ogórka między... nogami

Pomarańczowo-zapałkowa sztafeta

dzięki wspaniałej technice nasza sztafeta wygrała!

Wygrani i... wygrani, bo przegranych nie było.

A po zawodach sauna i kąpiel w jeziorze.

A z tego pomostu wchodziliśmy prosto do jeziora.

W wodzie... zimnej wodzie.

No comments: