Friday, March 9, 2007

Dzień pięćdziesiąty dziewiąty...

7 marca 2007...
ufff... środa - środek tygodnia, kolejnego... czyli coraz bliżej wyjazdu...
Dzisiaj podjęliśmy z k0rkiem decyzję, że nie Uczelnię nie idziemy - trzeba sobie zrobić jeden dzień ferii:P Wstaliśmy późno - ok. 1300, czyli tak jakby był weekend:P i znudzeni usiedliśmy przed komputerami. Jak zwykle dzień zaczynał się leniwie i bez planu na resztę...
Ale... ale się okazało, że dziewczyny wymyśliły, że dzisiaj wieczór zrobi się wieczór polski - taki z polskim jedzeniem, z flagą i ewentualnymi pytaniami o kulturę... Oczywiście zaproszeni wszyscy Erasmusi (plus jak się ktoś przypałętał...;) )... Oczywiście dziewczyny wymyśliły też co zrobić na ten wieczór: pierogi ruskie i rosół... Hubert miał ugotować zupę jeszcze - chyba soliankę (albo jakoś tak, lepiej ją nazwać "zupą Huberta":P)... Czyli plan wiadomy - dzisiaj będziemy gotować:D no i później jeść... Dziewczyny z Hubertem pojechały na zakupy... nakupiły rzeczy i się zaczęło... ok. 1530 chyba... wielkie gotowanie w C27:D
Rosół się właściwie niemalże sam gotował... ale pierogi dostarczyły nam dużo frajdy i roboty... Pierwsze co trzeba było zrobić, to znaleźć odpowiednie "narzędzia" do ich produkcji... Stolnica = stół... tłuczek do ziemniaków = tłuczek (znaleziony u Niemców i Andries'a...)... wałek (2 szt.) = butelka po whisky i butelka po piwie (pełno tego u każdego:P)... reszta to już bez problemów... ;)
Zaczęło się od tego, że k0r3k obrał ziemniaki... kuchenka je ugotowała... ja je rozgniotłem... dziewczyny zrobiły farsz... w międzyczasie Kasia zrobiła ciasto... no i zaczęło się lepienie... do pomocy w lepieniu przyszła też Dominika i Patryk (czyli chłopak Dominiki)... No i dawało radę... początkowa Ela wałkowała, a Kasia, Dominika i Patryk lepili (ja z k0rkiem sprzątaliśmy w tym czasie piwnicę:P)... później ja wałkowałem z k0rkiem... a reszta lepiła:D (Swoją drogą wałkowanie nieźle wyrabia mięśnie:P i jest ciekawsze niż siłownia:P)...
No i ulepiliśmy w sumie 24o pierogów... później ja to gotowałem... trochę mi zeszło (a gotowałem na 3 garnki) na skutek czego cała kolacja opóźniła się o 1h... czyli była o 2000... (a no i jeszcze kilo makaronu ugotowałem w międzyczasie :P)...
Jak znieśliśmy jedzenie do piwnicy, to wszyscy byli zadowoleni... bo myśleli, że nie będzie na tyle żeby się najeść (my też tak przez moment myśleliśmy...)... Ale dało radę... Na wieczorze polskim byli: Andries (Holandia), Stefan, Chris, Frank, George, Thilo, Gerrit (Niemcy), Nicos, Charis, Panos (Grecja), Alex (Tanzania), Nina, Tomi (Finlandia), Jon, Ana (Hiszpania), Kasia, Ela, Magda, Karolina, Dominika, Patryk, Maciek, Koszyk, Hubert, Paweł, k0r3k i ja (Polska)... co łącznie daje nam 27 osób... z czego wszyscy wyszli najedzeni:D
Najlepsze jest to, że wszystkim smakowało:D
Wogóle pierogi to męczyliśmy w składzie ja, Frank, George, Stefan i Andries do godziny 2300 (mówiąc co chwilę: "OK... so one more..." - a będąc już poważnie najedzonymi)... a kibicowała nam Ela... Po 2300 posprzątaliśmy z Elą piwnicę (pomogli nam Niemcy)... i poszliśmy... w sumie każdy się położył spać... bo jutro wielka wyprawa do Rovaniemi... czyli trzeba wstać tak, żeby na 0600 być gotowym do drogi:P

//written by bisek


Gotowanie czas zacząć!

Wszystkie potrawy budziły zainteresowanie...

Wystarczyło dla każdego.

Rosół z innej perspektywy.



No comments: