i zaczyna się kolejny dzień... dzisiaj mamy na późno, bo dopiero na 1300 chyba... w każdym bądź razie najpierw idziemy zjeść obiad... od czegoś trzeba dzień zacząć, nie?:>
No i na dzisiaj na zajęcia zaplanowane są wizyty w firmach... pobliskich... tak bliskich, że wróciłem się na uczelnię, po nie-spóźnioną Elę... i jeszcze się nam udało dogonić grupę, zresztą firmy owe nietrudno wypatrzeć z samej uczelni...
Na początek fabryka różnych bajerów cementowych, betonowych itp... było całkiem fajnie:D - różne bajery do robienia zaprawy, do mieszania betonu i takie tam - zabawki dla dużych chłopców... Na koniec po promocji mogliśmy się wdrapać na najwyższy punkt obserwacyjny w Yliviesce... było super... chyba 40 metrów nad Ziemią:D widać stąd całą okolicę, jak na dłoni... początkowo lekki strach... chodziło się po kratownicy, więc było widać wszystko co pod nami, ale co tam... kto by się wysokości bał:D Parę fot, trochę głupich pomysłów i zeszliśmy... jak schodziliśmy to na głowy się nam sypał cement i kurz... ale to już inna historia:D
Kolejna firma zajmowała się produkcją drewnianą... jest to część uczelni, gdzie studenci magicznego kierunku jakim jest Wood Engineering mają praktyki:D
Było fajnie (do tej firmy mamy przygotować prezentację i takie tam... zbadać system BHP itp)...
Najlepsza maszyna jaka tu jest to CNC - służy to (a wielkie jest) do dłubania w drewnie różnych kształtów... poprzez programowanie rozmaitych wierteł, frezów i temu podobnych, aby wyrzeźbiły to co chcemy... Studenci zrobili piłkę... drewnianą, sklejoną z dwóch półkul... a w środek wrzucili coś... i nie chciano nam powiedzieć co... ale już wiemy... ale o tym później:P
Wieczór też był pełen atrakcji... Dzisiaj mieliśmy grilla - czyli Andries przygotował coś na wzór Holenderskiego Wieczorku... Jestem pełen podziwu dla niego, za to ile jedzenia przygotował... dwa rodzaje masełka (czosnkowe pozamiatało imprezę i znikło baaaardzo szybko), dwa rodzaje szaszłyków, kulki mięsne, sałatka... wypasik... oczywiście tak, że dla wszystkich starczyło i każdy był najedzony...
Później impreza przeniosła się do piwnicy... i tak sobie trwała, nie wiem do której, bo nie pamiętam (żarcik...:P)... poszedłem wcześniej, bo miałem do napisania furę zadania na Business Correspondence na jutro... a czas gonił...
I tym sposobem o godzinie 0600 położyłem się spać... mając napisane zadanie... ;)
//written by bisek
//dodał k0r3k
//dodał k0r3k