Wednesday, March 21, 2007

Dzień siedemdziesiąty drugi...

20 marca 2007...
Dzisiaj cholernie wcześnie wstaliśmy - ok. 0700... bo na 0800 na uczelni trzeba być...
Zaczynamy od Internationalization of Business (czy jakoś tak:P)... Nuda, nuda, a później trochę nudy... ale jakoś dotrwaliśmy do 1100... i czas na zajęcia z ulubionego przez wszystkich Intercultural Communication, z jeszcze bardziej ulubioną (zwłaszcza przez Finów) panią Lilianą...
Dzisiaj mamy niby mieć 5h - masakra:]... Zaczynamy w dużej grupie, bo są nawet Finowie... ale po przerwie na lunch grupa zmalała - nie ma Finów i jest mało Polaków:P
Zajęcia powodują u mnie tak dużą senność, że ledwo się powstrzymuję... w sumie każdy parę minut się przespał... a ja na koniec (uratowałem tym grupę przed dalszą męczarnią) usnąłem totalnie :P
A co się będę... babka nudzi, to poszedłem spać, najgorsze jest to, że się obudziłem (bo powiedziała, że skoro studenci śpią to ona kończy zajęcia) jak zaczynało mi się coś śnić...
Tym sposobem skończyliśmy ok. 1400... Jeszcze wycieczka Rzeszowa do Ossi'ego po projekt na zaliczenie seminariów i wolność:P
Idziemy jeszcze na miasto - przetestować stoły do bilarda w Jokeri - tam jutro gramy zawody, więc trzeba sprawdzić, jakie jest sukno ;)... Kilka gier - mi dzisiaj nie idzie... i powrót... przez miejsca, gdzie można kupić kartki pocztowe... no i ok. 1600 jesteśmy na mieszkaniu...
I znowu - drzemka, siłownia... sauna (bo to wtorek...).
Miał być wieczór hiszpański, ale jak to określił Jon... "Mieliśmy małe problemy"... więc nie wnikamy i zmieniamy plany na tzw. "Reste Essen"...
Czyli, że idziemy do Niemców i zjadamy to, co im zostało... bo jak jutro jadą, to im nie potrzebne... :P
Jako pamiątkę po nas dajemy im renifery - z podpisami na koszulkach... drobny upominek, ale chyba się ucieszyli... ;)
Siedzimy u nich do ok. 0100... jemy różne rzeczy - makaron, ryż, frytki... coś tam z mięsa... No i Andries Jack'a Daniels'a przyniósł, to go pijemy :) - jak ja dawno Jack'a nie piłem...:P
A później łóżeczka... bo trzeba się przygotować do jutrzejszego dnia sportu:P...

//written by bisek

//to co poniżej to k0r3k

Reste essen - stół mały, a reste'k dużo!

Renifer z nr 20 - Gerrit - pamiętacie imprezę pożegnalną Martina?
A jaki numer miał Thilo? Kto pamięta?


Resztki, renifer i... tektura z papieru toaletowego :D
- podczas pobytu w Finlandii, Niemcy starali się upakować
jak najwięcej takich tekturek w jednej z nich - oto efekty.

No comments: