...pechowa trzynastka czy Dzień Zwycięstwa?...
Dzisiaj mamy zajęcia na 1100... więc tak idziemy:P
Ale dzisiaj oprócz zajęć mamy coś wielkiego - wyprawa do Kuopio:P
Ale po kolei:P czyli po rautatie ;)
Zaczęliśmy od zajęć... Intercultural Communication - tak, tak... żadna pomyłka, to znowu te zajęcia, ale z innym prowadzącym - tym razem pani Liliana z Poznania... Pierwszy rzut oka: będzie ok:D
Nawet fajnie było ... na pierwszej godzinie... później mieliśmy przerwę na lunch... trochę się nam przeciągnęła... bo jak zjeść obiad w ciągu 25 minut, a dodatkowo zegarki na Uczelni spieszą o 5 minut... a my jesteśmy ustawieni na nasze... No i pani L. zrobiła przedstawienie rodem z przedszkola... poczułem się lekko dziwnie... spóźnionych ustawiła pod ścianą i "strzeliła kazanie"... moim zdaniem nie na miejscu - poczułem się atakowany i nawet podjąłem próbę obrony, ale zaniechałem, bo nie udało mi się wytłumaczyć, że nasze 5minutowe spóźnienie jest powodowane spieszeniem zegarków na Uczelni... życie... tyle mogę powiedzieć... najlepszy był komentarz, że Finowie się nie spóźniają (fakt - nie byli spóźnieni... bo jedli lunch wcześniej...), a spóźniają się nawet do godziny, czy dwóch - tak wynika z moich obserwacji na przestrzeni dwóch miesięcy... i to nawet się nie przejmują tym za bardzo...
no ale... życie, to życie... Reszta zajęć minęła szybko i bezboleśnie, więc w miarę ok:D
Ale później się działo... ok. 1400 wyjeżdżaliśmy do Kuopio... na skoki.. kibicować polskim skoczkom:D
Jechało nas 13 osób (12 Polaków i jeden Fin = Jarmo)... Jechaliśmy dziwnie, ale szczegółów nie podam:D Do przejechania było ok. 250 km, skoki zaczynały się o 1815...
No i dojechaliśmy po paru godzinach średnio wygodnej jazdy... w między czasie straszeni komunikatami w radio, że skoki treningowe odwołano itp...
Ale całe szczęście konkurs się odbył... a był to pasjonujący konkurs... Zaczęło się od pierwszej serii (czyli tradycyjnie:D) - miejsca mieliśmy nie bardzo... ale jeśli ktoś oglądał i widział flagę polską z napisem 'Sędziszów Młp' to właśnie widział pewnie Kasiną flagę - czyli tak jakby widział nas:D
Ale co tam, po pierwszej serii (Małysz na pierwszym miejscu, Stoch w pierwszej trzydziestce) postanowiliśmy szukać lepszych miejsc... K0r3k się wyróżniał - ganiał gdzieś za aparatem(miał pożyczony obiektyw 90-300 trochę ciemny bo 4.5 - 5.6, ale ważnie że było coś dłuższego) (a mnie szlag trafiał, że nie mam sprzętu :/)... Ja się dopchałem do barierek przy bramce, gdzie wychodzą/wchodzą skoczkowie po skoku - fajne miejsce, jakieś 1,5 osoby od metalowej barierki... (może nawet w tv byłem
No i tak skakali, skakali... aż miał skakać Małysz... skoczył (chodzi mi o drugi skok)... i zapadła cisza... cisza pełna oczekiwania... oczekiwania na werdykt sędziów... na pomiar... wiadomo było, że skok ten jest dużo gorszy od poprzedniego... ale czy wystarczy aby wygrać, czy o dziesiąte części punktu Małysz przegra z Koeflerem... I nagle wielki aplauz - huk niemalże nie do wytrzymania... jakbym się nie darł z tymi wszystkimi Polakami, którzy czekali na zwycięstwo Małysza pod skocznią w Kuopio, to bym pewnie nie wytrzymał tego huku:P
Ale jaka ulga, że udało się Małyszowi nie spaść z pierwszego... czyli jednak Dzień Zwycięstwa dzisiaj:D...
Jedną rzeczą się zawiodłem... jak już byłem dopchany do tych barierek - gdzie tkwiłem w ścisku jakieś 30 minut - to mógł Adaś chociaż na nas spojrzeć, a nie udzielił dwóch wywiadów i sobie poszedł... No ale nic to... tak widać miało być...
A my oglądnęliśmy sztuczne ognie, zrobiliśmy pamiątkowe fotki... zjedliśmy kiełbaski (teraz już za darmo)... pogadaliśmy ze sprzedawcami gadżetów z Gniezna... i zapakowaliśmy się w podróż powrotną...
Minęło dosyć nieszybko, i dopiero ok. 0100 byliśmy na Havutie... jeszcze krótka wizyta u "nowych" Niemców (Chris, Stefan, George, Frank) - pożegnaliśmy ich (bo jutro z rana jadą do domu) i poszliśmy spać... bo jutro na 0800:P
1 comment:
Naprawdę bardzo fajne fotki.
Post a Comment